Reklama

Zaczynamy tydzień: Prosto w oczy

29/07/2013 08:00
Fajnie patrzy się na ludzi, którzy zaczynają ze sobą flirtować, zwłaszcza wówczas, jeśli nie wiedzą, że ktoś siedzi, patrzy i wie na pewno co chodzi. Jest kilka oznak rozpoczynającego się flirtu. A latem hormony bardzo często biorą górę.

Pierwszą oznaką jest wzrok. Ktoś do kogoś lgnie, zerka na drugą osobę znacznie częściej niż normalnie. Na początku są to krótsze spojrzenia, ale dość częste, później już dłuższe, które oczekują kontaktu wzrokowego z upatrzoną kobietą lub mężczyzną. Ale jeśli w człowieku rodzi się wyłącznie zwierzęcy instynkt, który w tym danym momencie pragnie poćwiczyć nad przedłużeniem gatunku, to wzrok będzie od początku długi, miarowy i przeszywający, często wbity w oczy drugiej osoby. Szczególnie kobiety potrafią tak bardzo patrzeć w oczy facetowi, że ten nie ma możliwości ucieczki od takiego spojrzenia. I jeśli akurat spojrzenie znajdzie akceptację, rano można obudzić się w zupełnie oddalonym miejscu od swojego łóżka. To rzecz pewna jak wciśnięcie enter, gdy rozpoczynamy grę.

Kobiety są w ogóle ciekawym przypadkiem do obserwacji. Kiedy zaczynają flirtować, bawią się włosami, często zmieniają zakładanie nogi na nogę, oblizują usta z finezją, a przede wszystkim uśmiechają się w rozmowie. Jeśli kobieta jest ponura czy nie uśmiechnięta człowieku wiedz, że seksu nie będzie i następnego spotkania też raczej nie. Jeśli dziewczyny przychodzą stadnie, sam fakt odciągnięcia od koleżanek już jasno wskazuje, że sarenka nie przyszła tu by wspólnie z nimi popląsać.

Na pewno nie podchodzi się do dziewczyny, która siedzi z założonymi na piersiach rękoma, ani jeśli stojąc ma skrzyżowane nogi. Co innego jeśli pochyla się w stronę rozmówcy i ma jedną nogę ugiętą oraz biodro wysunięte do przodu. Jeśli siedząc przysuwa się bliżej, to już wiadomo. Wtedy można śmiało podbijać dalej. Jeśli patrzy prosto w oczy, wspólne wyjście z lokalu to tylko formalność. Ale najważniejsze, by zapamiętać, że pierwsza podstawowa oznaka flirtu ze strony kobiety to bawienie się włosami, kręcenie ich palcami, lub gładzenie końcówek albo zakładanie ich co chwilka za ucho.

Faceci to robią inaczej. Facet musi się rozejrzeć. I to, co cechuje gatunek męski to wypatrywanie tego, czego szuka. Jak znajdzie, to patrzy często i długo. Od razu wyprostowuje się, i przyjmuje postawę luzaka. Często z jedną ręką w kieszeni, ale wyprostowany niczym słup telegraficzny. Jeśli jest w marynarce, rozpina ją i wciąga brzuch. Często odbija od grupy kolegów, by pokazać niezależność. Może nawet siedzieć sam udając trudnego do zdobycia. A kiedy już podejdzie i zacznie rozmowę, nadal przybiera takie pozy, by eksponować walory w postaci szerokiego torsu, nawet jeśli to typowy grecki bóg suchoklates. Rozpiera się łokciami, stoi mocno na dwóch nogach. Flirtujący facet zawsze patrzy kobiecie w oczy. Nie bawi się włosami, ale za to postara się by być w centrum uwagi choćby na chwilkę.

Mało tego, udowodni, że potrafi pogadać z różnymi kobietami, tylko po to, by pokazać, że a) jest brany pod uwagę przez inne nieświadome bycia królikami doświadczalnymi na potrzebę chwili, b) by w końcu udowodnić, że z tylu potencjalnych chętnych zabawy, wybrał właśnie jedną, z którą ma zamiar spędzić dalszą część wieczora lub nocy.

O tak, mowa ciała i gesty mówią znacznie więcej niż język. Skoro flirtowanie w moim przypadku i tak się nie uda, popatrzeć zawsze jest fajnie. Zwłaszcza, kiedy inni nie wiedzą, że ja wiem.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do