- Ma pani pod ręką jakiś cennik? - pytam jędrną, gibką i opaloną pracownicę recepcji najmodniejszej siłowni w mieście. - Rozumiem, że chcesz mieć wizytę z konsultantem. - odpowiada mi zmutowaną polszczyzną i jakimś takim krzaczastym uśmiechem.
- Nie, nie, nie! Chcę tylko wiedzieć, ile kosztuje u was miesiąc.
- O wszystkim powie panu konsultantka, to potrwa 5-10 minut.
- Myślałem, że całą procedurę da się uprościć do podania ceny za miesiąc.
- My nie mamy cen za miesiąc tylko różnego rodzaju członkostwa. O wszystkim opowie nasza konsultantka. Na kiedy mogę pana umówić?
- Hej, zaraz. Naprawdę nie damy rady bez konsultantki sprawdzić, jaki jest koszt najtańszego członkostwa miesięcznego.
- Niestety, to nie jest takie proste.
Wczoraj wieczorem odebrałem telefon.
- Czy chciałby pan obniżyć koszty ubezpieczenia swojego kredytu?
- A jak je pani obniży?
- Ja nie obniżę, mogę umówić Pana z konsultantem.
- Rewelacja, tylko że ja nie mam kredytu... I co teraz?
- To możemy panu obniżyć koszty ubezpieczenia oszczędności.
- A jakie są koszty ubezpieczenia lokaty i funduszu gotówkowego?
- Nie wiem, ale nasz konsultant na pewno panu doradzi.
- A jeśli te produkty nie są objęte ubezpieczeniem, to jak obniży coś, co ma wartość zero?
- Proszę pana, chce pan płacić mniejsze ubezpieczenie czy nie?
- Chcę zrozumieć, co mi pani proponuje.
- Mniejsze ubezpieczenie.
- Ale skąd pani wie, że ja mam większe?
- Nie umie pan odpowiedzieć na najprostsze pytanie!
- Nie, to pani nie umie wyjaśnić, po co pani dzwoni.
- Czyli nie chce pan?
- Proszę pani, staram się w życiu iść, ciągle iść w stronę słońca. Zgodnie ze słowami piosenki. A pani mnie wiedzie w jakąś siną dal....
Nawet nie zauważyłem, że telefon mojej rozmówczyni dawno już był wyłączony...
Za chwilę idę po chleb. Zwykły, krojony, z pszenicy. Mam nadzieję, że uda się bez konsultanta.
Komentarze opinie