
Chyba mało kto nie oglądał scen z warszawskich ulic. Kolejny raz byliśmy świadkami tragicznie niedobrego widowiska i to w Święto Niepodległości, które powinno wyglądać zupełnie inaczej. Postanowiłam felietonem skomentować te wydarzenia, żeby nie było, że przemilczam, to co się działo i się stało.
A działo się praktycznie to samo, co widzieliśmy już na ulicach Warszawy kilka lat temu i też w nasze narodowe święto. Wtedy byłam zła i teraz też jestem zła. Po kilku latach względnego spokoju – bo oczywiście nie brakowało takich, którzy nazywali ludzi idących w marszu nazistami, faszystami i grom wie czym tam jeszcze – powróciło stare i niedobre. Kto zawinił z nazwiska, kto wszczynał burdy, również z nazwiska, czy szły za tym jakieś pieniądze, czy brak kompetencji, te i wiele innych rzeczy dopiero poznamy. Powinniśmy je poznać szybko, tak szybko jak to możliwe. W tym miejscu chciałabym zwrócić jednak uwagę na kilka spraw, o których praktycznie od wczoraj nie mówi nikt, albo mało kto.
Po pierwsze oberwało się mocno Policji. Częściowo uważam to za słuszne, ale tylko częściowo. Nasza Policja jest coraz lepiej wyszkolona i to jest fakt. Nasza Policja potrafi być profesjonalna i to też jest fakt. Tak samo, jak i to, że Policja przez długi czas zaciskała wszystkie możliwe zęby i wyobrażała sobie dodatkowe stojąc i dając się obrażać kodziarzom, elgiebetowcom, różnego rodzaju prowokatorom, a często nawet politykom. Frustracja rosła. Dobrze pamiętam i na pewno nie tylko ja, jak policjanci wysłuchiwali pod swoim adresem najróżniejszych obelg od ludzi, których ochraniali. Oliwy do ognia prawdopodobnie dolał fakt ostatnich przed Marszem Niepodległości wydarzeń związanych ze strajkiem kobiet. Wielu krytykowało policjantów za to, że nie podejmują interwencji, że są zbyt łagodni wobec agresji i wulgarności. Czy to była ich decyzja, aby tak się zachowywać? Nie sądzę. Uważam, że takie dostali wytyczne i do tego się stosowali w Warszawie i w wielu miastach w Polsce.
Ja patrzyłam spokojnie na ten brak reakcji, naprawdę. Bo co mieli zrobić policjanci? Pójść z pałami na kobiety i często dzieci? Nastolatków? To by się nie obroniło w żadnym przekazie. Za nic w świecie. Ujadanie na brutalność Policji byłaby tak wielka, jakiej jeszcze nie słyszeliśmy. A przecież słyszeliśmy już naprawdę wiele. Niemniej, trzeba też pamiętać, że policjant, nawet najlepiej wyszkolony, to też człowiek. A tak jak wspomniałam, policjanci byli obrażani wielokrotnie, każdego miesiąca, a bywało, że każdego tygodnia i dnia. Czy możliwe jest zatem, że teraz Policja otrzymała od swoich najwyższych przełożonych pozwolenie na odegranie się za dotychczasowe obelgi i bardzo niedobre zachowanie, bo cała wina pójdzie na ministra i rząd, który im de facto zafundował takie traktowanie? Nie wiem, ale zakładam, że jest to możliwe.
Ale jest możliwe, że było inaczej. Policja w Warszawie opłacana jest też w niemałym stopniu z budżetu miasta stołecznego. Kto rządzi Warszawą, to wszyscy wiedzą. I wszyscy wiedzą, że jeszcze tydzień i więcej temu prezydent Warszawy był na marszu ze strajkującymi kobietami, które w większości były rozwrzeszczaną bandą nastolatków. Policjanci w większości też są mieszkańcami Warszawy. I tu wystarczy dodać dwa do dwóch, aby pokazał się nieco inny obraz. Od razu zastrzegam, nie wiem jak wygląda prawda w tym przypadku, po prostu dzielę się swoimi przypuszczeniami. Bo o tym do tej pory nie mówił nikt, a moim zdaniem jest to istotny wątek.
Kolejna sprawa związana z Policją to brak wyszkolenia w zupełnie innej sferze. Obecnie równie poważnej co zabezpieczanie różnego rodzaju zgromadzeń. W Polsce praktycznie nie istnieje cyberbezpieczeństwo. Owszem są jednostki specjalnie przeszkolone do tego rodzaju zadań, ale jest ich za mało, pieniądze są nędzne za mozolną pracę, a internet to dziś doskonałe miejsce do popełniania przestępstw, a co bardziej istotne – miejsce do planowania przestępstw. Dlatego teraz przejdę do sprawy, która dla wielu wydaje się mrzonką. Jednak nie jest mrzonką, ani wymysłem.
Tak, w Polsce jest Antifa. Nie w Białymstoku, może w innych miastach są pojedyncze osoby, ale w Warszawie jest. Mało tego, do warszawskich antifiarzy przyjeżdżają często i na każde zawołanie koledzy zza granicy. Czym jest Antifa? To skrajne lewackie bojówki, wyszkolone do zadym, sprawnie potrafiący wmieszać się w tłum. To z kasy warszawskiego samorządu szkolone były te bojówki w ramach gimnastyki ulicznej, kultury fizycznej – również ulicznej. Poszło na to sporo pieniędzy. I to jest zadanie dla Policji – sprawdzenie kto się szkolił z tych pieniędzy, gdzie, ile osób brało w tym udział i ile jeszcze jest takich, którzy bez formalnych szkoleń dowiadywali się od przeszkolonych kolegów, jak mają prowadzić te wyjątkowe sportowe działania uliczne.
Antifa to nie jest Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, czy jakaś inna organizacja która ma siedzibę, adres i zarząd. Antifa to rozproszona organizacja, działająca podobnie do mafii. Do mafii też nie można przyjść z ulicy i tak się po prostu zapisać. Trzeba wiedzieć, kto do niej należy, z kim się kontaktować, a później można zdobywać powoli zaufanie w strukturach. I jeśli ktoś myśli, że w XXI wieku Antifa skrzykuje się do działań znakami dymnymi lub pocztówkami wysyłanymi pocztą, to powodzenia. Antifa, tak jak wiele innych organizacji działa w internecie. Ma swoje grupy, ma swoje kanały komunikacji, na których są ustalane różne rzeczy. I to jest zadanie dla Policji, która właśnie takimi sprawami powinna się też zajmować. Antifa była obecna na marszach Strajku Kobiet i Antifa była obecna na Marszu Niepodległości. Za jednym i drugim razem obecność bojówkarzy nie była przedmiotem kontroli Policji przed wydarzeniami. A powinna była. Pozwoliłoby to uniknąć wielu niepotrzebnych sytuacji, włącznie z tym, że członkowie Antify bez problemu mieszali się z tłumem – udając kiboli, udając nawet policyjnych tajniaków, udając kierowców, którzy przyjechali na pokojowe wydarzenie. To jest natychmiast do poprawienia i nadrobienia przez Policję.
I jeszcze na koniec jedna, równie ważna sprawa. Politycy Konfederacji zachowali się kompletnie nieodpowiedzialnie i poza tym, że nie uczestniczyli w burdach, nie różnili się niczym od członków Antify, która w rzeczywistości nie jest antyfaszystowska, tylko anarchistyczna. Grzegorz Braun, który nawoływał do wysiadania z samochodów i ściągania maseczek, który prowadził ludzi pieszo, mimo, że organizatorzy wyraźnie prosili o marsz zmotoryzowany. Następny, to poseł Winnicki, który nie był lepszy w swoim zachowaniu. Niestety, Konfederacja ze swoimi wyznawcami zaorała głęboko do jądra ziemi inicjatywę ludzi, którzy pomogli im wywindować się do stołków poselskich. Organizatorzy Marszu Niepodległości nigdy nie kryli sympatii do Konfederacji, jak i tego, że ich wspierają. Ale to posłowie Konfederacji ze swoimi wyznawcami pierwsi złamali zasady tegorocznego Marszu Niepodległości, a reszty dokonała Antifa i podburzony, zdezorientowany tłum.
Dlatego jest jedna bardzo ważna rzecz do załatwienia przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, choć nie wiem, czy nie jest już za późno. Panowie muszą mocno posprzątać na własnym podwórku i odciąć od siebie chwasty, cięciem ostrym, zdecydowanym i nieodwracalnym. Choćby nie wiem jak bolało, jest to konieczność. W przeciwnym razie inicjatywę Marszu zaorze już nie Policja czy dowolny rząd, ale normalni ludzie, którzy na to wydarzenie nie przyjdą. A nie przyjdą dlatego, że nie będą chcieli swoimi twarzami firmować anarchistycznych chuligańskich wybryków, dla których ciągnąć będą na to wydarzenie zadymiarze z całej Polski. Stała się zła rzecz, ale bez jej szybkiego pozamiatania przez Policję i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, będzie już tylko gorsza.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Twitter.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie