
Zdecydowanie. Ten świat pora zorganizować na nowo, bo obecna formuła, w moim odczuciu, już się wyczerpała. W różnych dziedzinach życia osiągnęliśmy, jako ludzkość, taki poziom zidiocenia, że nie mam pojęcia, czy może być gorzej. Obawiam się, że pewnie może, ale nie chciałabym tego dożyć. Nie to, że planuję zejść z tego łez padołu, ale wolałabym po prostu tego nie widzieć.
Przykładów mogę mnożyć każdego dnia i to w takich ilościach, że byłby z tego niemal 24 – godzinny program opisujący tylko nowe idiotyczne twierdzenia, tezy, komentarze, praktycznie w każdej dziedzinie życia. Daleko nie szukając. W minioną sobotę przyjechał do Białegostoku Szymon Hołownia, którego spotkanie z wyborcami opisałam tak jak ono wyglądało. Niemal od razu rzuciła się na mnie horda niezadowolonych wyznawców, którzy poczęli wypisywać takie idiotyzmy, że ręce opadły razem ze wszystkim co tylko mogło jeszcze opaść. O co poszło? O to, że Hołownia w Białymstoku nie przedstawił programu wyborczego na spotkaniu. Wiecie jakie było tłumaczenie? Bo program jest na stronie internetowej!
Tak! Dokładnie tak. Kandydat na prezydenta RP, zdaniem jego zwolenników i sztabowców przyjeżdża przekonać wyborców do siebie swoim wyglądem, barwą głosu, kolorem krawata, długością włosów, albo grubością sznurówek. Na pewno. Bo kto by tam chciał poznać co zrobi jako prezydent? Kogo w ogóle może obchodzić co kandydat na prezydenta Polski ma do powiedzenia w kontekście gospodarki, bezpieczeństwa, polityki międzynarodowej, współpracy czy też braku współpracy z rządem, albo polityki socjalnej, która w dobie kryzysu koronawirusowego kompletnie przecież nikogo nie interesuje. Zatem tak! Wyborcy przyszli posłuchać narzekania na wszystkich i wszystko, nie dowiedzieć się nic więcej, a dzięki spotkaniu, wyboru dokonać na podstawie któregoś z wyżej wymienionych walorów wizualnych lub doboru garderoby. Oczywiście!
I na pewno ludzie przychodzą na wiec wyborczy po to, żeby nic się nie dowiedzieć, ale potem spędzić czas na grzebaniu się w internecie, by dowiedzieć się czegokolwiek. Na pewno. I zrozumieją bankowo, choć jego własny sztab nie potrafił przeczytać ze zrozumieniem niespełna półtorej kartki formatu A-4. Tradycyjnie winna byłam ja, bo nierzetelnie opisałam wizytę, bo nie napisałam że było coś czego nie było. Jest tylko drobne „ale”. Ja używam mózgu do tego to czego natura go stworzyła. A gdyby mózgu używali zgodnie z przeznaczeniem wyznawcy i sztabowcy Hołowni, to by mu zwrócili uwagę, że popełnił błąd i lepiej to naprawić. Choćby po to, żeby kto inny nie pisał, że Hołownia przyjechał spotkać się z wyborcami i nie przekazał im nic o swoim programie wyborczym.
Społeczeństwo zidiociało do tego stopnia, że coraz częściej rozmowy prowadzone w internecie sprowadzają się do obrzucania się obelgami. I również wczoraj widziałam na profilu znajomego wpis, w którym zakomunikował, że popiera jednego z kandydatów – nie, nie chodziło już o Hołownię. I tylko tyle. To co się działo w komentarzach pod tym wpisem każe mi twierdzić, że rząd w kolejnym rzucie dofinansowania służby zdrowia, największe środki powinien zorganizować na psychiatrię. Ten znajomy nikomu nie ubliżał, nikomu nic złego nie napisał, po prostu wstawił zdjęcie i napisał, że zagłosuje na wybranego przez siebie kandydata. Dowiedział się z komentarzy, że już za późno było na jego wyskrobanie, że jest „chujem”, a nawet padliną. A poza tym to nie ma prawa mieć własnego zdania i zachęcać kogokolwiek do głosowania tak jak on. Choć ani literą tego nie zrobił. Nawet nie skomentował obrzydliwych komentarzy. Czy mam coś jeszcze dodać? Nie sądzę.
Ale już nawet nie chodzi o kampanię jako taką i tego kto i jakiego wyboru dokonuje. Nawiązując jednak do lokalnych wydarzeń i samego pomysłu honorowania Pawła Adamowicza w Białymstoku, choć nade wszystko tłumaczeń tego pomysłu, normalnie myślący człowiek ma ochotę momentami odciąć sobie sam dopływ tlenu. To, że Tadeusz Truskolaski i reszta polityków Platformy pieprzy od rzeczy o hejcie, który zabił Adamowicza, to przerażające jest, że całkiem sporo grono ludzi łyka to jak żaba kit. To nie hejt skierował do prokuratury wniosek o ściganie Adamowicza w 2013 roku. I nie zrobił tego ani PiS, ani Kaczyński, ani Duda, ani Hołownia, ani Wanda Rozkraczewska. Tylko zrobiło to CBA kierowane przez obecnego polityka Platformy Obywatelskiej, zaś zarzuty postawili prokuratorzy mianowani przez PO.
Co, a raczej kto zabił Adamowicza? Psychicznie chory człowiek, u którego stwierdzono schizofrenię paranoidalną, a dodatkowo był całkowicie niepoczytalny w momencie popełnienia czynu. Taką opinię wydali biegli na wniosek brata zmarłego prezydenta Gdańska, a obecnie posła PO. I co? Dalej wdowa po Adamowiczu oraz brat, który otrzymał między gały taką opinię na swój własny wniosek pieprzą o hejcie, zamiast skupić się na pomocy lub opracowaniu programu, czy choćby jakiegoś zarysu projektu, który pozwoliłby w przyszłości unikać podobnych sytuacji. Przecież ten chory człowiek, który zabił Adamowicza, mógł zabić każdą inną osobę, a nawet wiele osób. I nie ma znaczenia co oglądał, co czytał, bo do osoby ze schizofrenią paranoidalną może przemawiać nawet zupa szczawiowa.
I kolejna sprawa związana z tą nieszczęsną sytuacją, to zabezpieczenie imprezy masowej. Zabezpieczenie, którego nie było i za co pełną odpowiedzialność ponosi jej organizator. Gdyby dochowano procedur bezpieczeństwa, jakie zapisane są w ustawie o imprezach masowych, żaden zdrowy, czy chory człowiek nie dostałby się na scenę. Dlaczego? Bo nie wpuściłaby go tam ochrona. W feralnym dniu imprezy w Gdańsku na scenie nie było ochroniarzy, bo prezydenta Gdańska ratowali pracownicy techniczni. Dodam tylko, że postępowanie w tej sprawie zakończyło się na razie nieprawomocnym wyrokiem, ale jednak skazującym, dla pracownika ochrony, który nie dopełnił swoich obowiązków. Nadal Adamowicz zginął z powodu hejtu? I to jeszcze mediów publicznych? Nawet jeśli, to ten hejt zaczął się jeszcze w 2013 roku, kiedy mediami publicznymi sterowała poprzednia partia rządząca. To wtedy pojawił się wysyp artykułów, które publikowano we wszystkich możliwych mediach aż do momentu, kiedy Paweł Adamowicz zdecydował się trzepnąć drzwiami od Platformy Obywatelskiej, która ustami swoich polityków stwierdziła wcześniej, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. To też hejt mediów publicznych i PiS-u?
To tylko część idiotyzmów, którymi karmieni jesteśmy każdego dnia, a stado lemingów powtarza te idiotyzmy dalej. Rozmawia memami, jakby to miał być jakiś sensowny argument. I na oczywisty brak jakichkolwiek argumentów padają obelgi, wyzwiska od faszystów, nazistów, co zawsze i w każdym przypadku kończy temat. Bo co już więcej można powiedzieć?
Trochę jednak można. Ja powiem. Ten świat z takimi idiotyzmami w przestrzeni publicznej trzeba zaorać do jądra ziemi. I zbudować go na nowo. Bo taka zabawa z tworzenia kłamstw prawdami, a rzeczywistych faktów nieistniejącymi, nie skończy się dobrze dla nikogo. Nic, co zbudowane jest na kłamstwie nie przetrwa. Budowane na kłamstwie wszelkie systemy, ideologie oraz zwykłe więzy międzyludzkie, kończyły się zawsze i w każdym wypadku tak samo. Upadkiem!
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie