Autobusem człowiek jedzie i się rozgląda. A bo to wiosna, więc jasno, a bo to słońca trzeba unikać. A co się przy okazji napatrzy... Lepiej niż owo słońce po oczach bije.
Nie jesteśmy Paryżem, Londynem, czy Berlinem. Nie jesteśmy europejską stolicą mody. W gruncie rzeczy, to nawet Warszawą nie jesteśmy – tam wszak trendy trafiają o te dwieście kilometrów szybciej. Rozumiem, że nie każdy obiera sobie za punkt honoru ubieranie się jak z żurnala rodem i nie każdy – wzorem buddyjskich lamów – przejmuje się powierzchownością. Nie szata zdobi człowieka. Ale są granice. Moi drodzy, są granice.
Rozumiem bliskość wschodniej kultury i fakt, że Białystok w latach dziewięćdziesiątych stanowił absolutną stolicę polskiego handlu bazarowego. Rozumiem, że niejednemu kontrahent miast zegarka, czy sygnetu ze złota wcisnął tombakową podróbkę. Rozumiem, że czym skorupka za młodu... Ale znajdźcie mi miejsce na zachód od Białorusi, w którym mieszkańcy pałają tak wielką miłością do koloru złotego – na torebkach, w postaci łańcuchów, wykończeniówki w mieszkaniu, czy ozdób noszonych na palcach. Obudźcie się. Nie o bogactwie to świadczy, ale przeciwnie, o wieśniackim (wieśniacki i wiejski, to dwa różne pojęcia) guście rodem z PRL-owskich środowisk cinkciarskich. I nic to, że miejsce dolara zajęło dziś Euro. Pewne rzeczy się nie zmieniają. A że przy złotym kajdanie już nie na czeskiego piłkarza jako wzór się powołujemy, a na gangstera z amerykańskiego getta, to wszak detal...
Wielka koszula i spodnie. Byle wygodnie
Jeansy są ponoć wygodne. Ja bym się spierał. Płócienne, materiałowe spodnie są o niebo bardziej miękkie i dają o wiele większy komfort – szczególnie – męskim gonadom. Ale większość ludzi ceni sobie denimowe ciuchy właśnie z uwagi na wygodę – niech im tam będzie. Poza tym jeansy mają specyficzną marmurkową fakturę, która niejeden niehigieniczny szczegół ukryje. Rozumiem. Ale czy oznacza to, że musimy od razu ubierać się w denim od stóp do głów? Jeansowe spodnie, jeansowa koszula, a na to takaż katana. I kogo przypominamy? Nie elegancika, ale bohatera niskobudżetowych tasiemców z lat osiemdziesiątych. I nie jest to vintage. Ani dobre retro. Oj, nie jest. Chyba, że ktoś celowo aspiruje do lansu na montera.
Kolejna rzecz: spodnie ze sztucznie wybielonymi nogawkami. Nie, Panowie. Nie wyglądacie w nich cool, luzacko, modnie. Wyglądacie, jakby się coś Wam ulało. A mówimy o okolicy Waszego łona, co jakby tylko dodaje całemu faux pas pikanterii. Albo jeansy białe. Szczególnie do ciemnych butów i takiegoż t-shirta, czy bluzy. Często dodatkowo utytłane. Bo biel się brudzi. No jak nie? Pomijam już zupełnie fakt, że jeansy wymyślono jako wytrzymałe ubranie do pracy w polu. Zawsze jest szansa, że ktoś weźmie Was za chłoporobotnika spieszącego się właśnie na plantację bawełny.
Noszenie kołnierza, czy krawata nie boli. Naprawdę. Podobnie marynarki. Ale rozumiem, że ktoś może preferować styl bardziej nawet casual, niż smart casual. Ale czy oznacza to, że musimy zawijać się w koszule o kilka rozmiarów za duże, tak że szwy przy rękawach mamy w połowie bicepsa, a idąc po schodach musimy podnosić jej poły, jak rąbek sukienki? Mick Jagger ponoć w trakcie koncertu chudnie kilka kilo. Czy Wy nabieracie aż tyle i aż tak szybko, żeby sensownym było kupowanie koszul z myślą: a nuż utyję?
Galanteryjna globalizacja
Sieciówki faktycznie nieźle wpłynęły na styl białostockich dam. Ot, bezrefleksyjnie można w nich znaleźć wzorce, które jeśli nie fajne, są przynajmniej przyzwoite. Z panami idzie bardziej opornie. Jak jeden mąż dobierają podobne spodnie, podobne górne części ubrania, kurtki, podobne fryzury. Panowie, nawet jeśli bardzo byście chcieli, nie jesteście członkami korpusu marines. Crew cut/jarhead/fryzura wojskowa nie jest w Waszym przypadku wymogiem. Prędzej świadczy o pokaźnej bezrefleksyjności. Nie trzeba dodawać, że dla przeciętnego obserwatora – zatem i Pań – stajecie się nierozróżnialni, jak – nie przymierzając – dwóch Chińczyków dla sanacyjnego chłopa.
Mimo pochwały z poprzedniego paragrafu na płaszczyźnie fryzjerskiej i Panie potrafią dać ciała (kudła?). Szczególnie jeśli nabiją sobie do głowy, że dobrze mogą wyglądać tylko jako platynowe blondynki, albo kruczoczarne brunetki. Drogie Panie, to nie szachy, nie warcaby. Nie jesteście zobowiązane wyglądać, jak dog arlekin. Jeśli nawet nienawidzicie z całego serca swojego naturalnego koloru, oferta szamponów koloryzujących i farb nie jest bynajmniej monochromatyczna. A i specjalistów mogących doradzić i dobrać kolor w naszym mieście nie brakuje.
Należy też rozróżnić modę, która jest odważna, śmiała, ale i z pewną dawką smaku od takiej, którą napotykamy na poboczach głównych dróg krajowych. Różnica czasem bywa subtelna – panterka sama w sobie nie uczyni z Was profesjonalistki z owego pobocza wyjętej. Rzecz prędzej w konsekwencji i doborze jednej rzeczy do drugiej. Inna sprawa, że jeśli idziecie na kawę, czy inne spotkanie towarzyskie, może nie warto zawsze zabijać się w szpilkach? Tym bardziej w porze miejsko-drogowych remontów. Buty na płaskim obcasie, czy nawet trampki nic nie odbiorą Wam z sex-appealu. Przeciwnie – mogą uczynić Was ponętnymi dziewczyńskimi łobuziarami. A łobuziary uwielbia każdy facet.
Lubię, kiedy kobieta mnie dotyka. Ale nie lubię być podrapany tipsami i nie zamierzam wpatrywać się w nie, jak w – nie dyskutuję nad artystyczną wartością – dzieło sztuki. Nie interesuje mnie, jaki bibelot przykleicie sobie do plastikowej imitacji paznokcia. Plastik mogę oglądać w jakiejś odlewni. Albo wpatrywać się weń w dziale naczyń jednorazowych. Modzie na Freddiego Krugera mówię więc stanowcze NIE.
O tempora, o mores...
Nie żyjemy w czasie chwilę po rewolucji październikowej. Ludzie – owszem – są równi, ale nie są identyczni. Różnić się mamy prawo, i to tylko z korzyścią dla lokalnego kolorytu. Bo czyż nie przyjemniej spacerować po mieście, gdzie ludzie są ubrani interesująco, jest na czym oko zawiesić, a każdy różni się od siebie, niż wpatrywać w szarość i unifikację? A możliwości mamy po temu mnóstwo – nie tylko na płaszczyźnie ubrania, ale także piercingu, tatuaży, własnego włosia, lub jego braku.
Choćbyście się wszystkimi kończynami zapierali, ludzie z natury oceniają innych na pierwszy rzut oka. Mimowolnie. Potwierdza to nieskończona ilość realizowanych w temacie badań. Może zatem w końcu pójść po rozum do głowy i skumać, że ubiór to swego rodzaju wizytówka i jak cię widzą, tak cię piszą? Chwila refleksji przy porannym doborze ciuchów, pięć dodatkowych minut w przymierzalni, czy wreszcie odmówienie sobie trzydziestej solary w sezonie, a przede wszystkim świadomość i umiar z pewnością Wam nie zaszkodzą. No, chyba że wybieracie się na festiwal kultury cygańskiej. Wtedy zapomnijcie, że czytaliście ten tekst i hulaj dusza, piekła nie ma...
Co się z wami dzieje? Mówię o prawach autorskich, podpisach, tzn ich braku. Bo jakoś wątpię, że kupiliście obrazek z ikony wpisu KOPIUJhttp://fakty.bialystok.pl/wp-content/uploads/2013/04/sandal-310x409.jpegWKLEJ KOPIUJhttp://www.f1online.pro/en/image-details/649992.htmlWKLEJ KOPIUJhttp://www.fotosearch.com/fotosearch-platinum/character-portraits/FSB326/#comp.asp?recid=1094052&xtra=WKLEJ
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
REWELACYJNY TEKST!!!!!!!!
A kto nie lubi oceniać innych? przecież najbardziej to lubimy i nie musimy patrzeć na siebie ;)
Świetne!
Co się z wami dzieje? Mówię o prawach autorskich, podpisach, tzn ich braku. Bo jakoś wątpię, że kupiliście obrazek z ikony wpisu KOPIUJhttp://fakty.bialystok.pl/wp-content/uploads/2013/04/sandal-310x409.jpegWKLEJ KOPIUJhttp://www.f1online.pro/en/image-details/649992.htmlWKLEJ KOPIUJhttp://www.fotosearch.com/fotosearch-platinum/character-portraits/FSB326/#comp.asp?recid=1094052&xtra=WKLEJ