Reklama

Z obserwacji reportera: Uderz w stół, a nożyce się odezwą

04/11/2015 15:49


Będzie o rowerzystach. A przynajmniej o tych, którzy tak zaciekle potrafią ripostować, nawet gdy złego słowa się o nich nie mówi. Argumentów przeciw opisywanym obserwacjom często brakuje, choć są - niestety w niewielkiej liczbie - i rzeczowe uwagi. A piszę o tym dlatego, że o ile te rzeczowe riposty przełykam normalnie, to z tych typu "kretyn" nie wiem czy się śmiać, czy płakać nad poziomem myślenia autorów. Piszę też o tym, bo - co zawsze podkreślam - takie prawo felietonu, prywatnego zdania. Lubię dyskutować.


Kiedy pisałem o tym, że rowerzyści jeżdżący po drogach publicznych powinni znać przepisy ruchu drogowego (weryfikacją mogłoby być posiadanie prawa jazdy lub wprowadzenie karty rowerowej dla pozostałych, również tych, którzy ukończyli 18. rok życia), mieć obowiązek tak samo jak kierowcy samochodów włączania przedniego światła, zakładać zawsze kask czy opłacać obowiązkowo składki OC w wysokości nawet zaledwie kilkunastu złotych rocznie - stwierdzono - ni mniej ni więcej - że jestem pie...ty. Tak przynajmniej można było wywnioskować. No cóż, widać, że niektórzy uważają, że należy im się wszystko kosztem reszty.

Idziemy dalej. Jeszcze lepiej było, gdy podniosłem kwestię ścieżek rowerowych, a ściślej - o zgubieniu zdrowego rozsądku przez projektujących. Chodziło m.in. o to, że w ferworze starań o jak największe udogodnienia dla rowerzystów zapomina się o zmotoryzowanych. Ci ostatnio muszą coraz częściej mieć oczy z każdej strony głowy. A tak się niestety nie da. No nie da się. I niech ktoś mi udowodni, że jest inaczej. Miałem na myśli skrzyżowania, gdzie przy lewo- czy prawoskręcie trzeba obserwować pieszych, samochody, sygnalizację i rowerzystów. I byłoby to normalne, tyle że ci ostatni potrafią ze ścieżki przebiegającej prostopadle przez jezdnię wyskoczyć jak pocisk. Podniosłem kwestię, że warto pomyśleć o nakazie zwalniania czy choćby zachowania szczególnej ostrożności, ale tego w przepisach brak. Komentarze? Jak najbardziej. Dowiedziałem się, że prawdopodobnie nigdy nie siedziałem na rowerze, a i pewnie za kółkiem też nie za bardzo. Najlepsze było, że jedna z Czytelniczek stwierdziła, iż ona nigdy problemów z kierowcami nie miała jako rowerzystka, a oni z nią też nie. Stąd zapewne wydziwiam. To nic, że podkreśliłem, iż NIE GENERALIZUJĘ, a zwracam uwagę na problemy. Tym bardziej, że jako dziennikarz zebrałem opinie co najmniej 50 białostockich taksówkarzy, w większości znajomych - niektórzy to RÓWNIEŻ amatorzy dwóch kółek.

Nasuwa mi się jeszcze po trzecie. Pisałem, że mający (póki co zablokowany przez Senat) wejść w życie przepis o absolutnym pierwszeństwie pieszych ZBLIŻAJĄCYCH się do przejść może spowodować pogubienie się części zmotoryzowanych, a w efekcie wzrost wypadków. Tu przeczytałem potem, że zapewne ja nigdy nie stoję przed przejściem z dzieckiem na rękach i nie wiem, jak to jest, gdy nikt nie śmie przepuścić. No i znowu wtopa internauty, bo właśnie zdarza mi się stać z dzieckiem na rękach po kilka minut i irytować się na nie zwracających na to uwagi. Ponadto w tym akurat tekście podkreśliłem (jakieś popularne to słowo w dzisiejszym felietonie), że kultura i uprzejmość powinna dotyczyć wszystkich - kierowców, pieszych itd. Niestety, tego typu uwag już się nie czyta. Wyrywanie zdań z kontekstu jest najłatwiejsze, bo idzie się po najmniejszej linii oporu. Gratuluję.

Kilka dni po tym, jak podniosłem problem oznakowania ścieżek rowerowych i braku ograniczeń dla rowerzystów, bez satysfakcji zacząłem czytać w lokalnych mediach o kolejnych wypadkach. To prawda, że większość była z winy kierowców. Ale nie łudźmy się - ukaranie jednego czy dwóch niewiele da. Może jednak dlatego warto pomyśleć też nad tym, jak o bezpieczeństwo cyklistów lepiej zadbać, a nie tylko oburzać się na głos przeciwny nadawaniu im coraz szerszych uprawnień (bo tak należy traktować brak jakichkolwiek ograniczeń, które z kolei kierowcom samochodów nadaje się nadzwyczaj chętnie).

Żeby nie było wątpliwości - nie mam tu na myśli ograniczeń wolności osobistej itp. Trzeba to powiedzieć wyraźnie, bo i tak co niektórzy mogą mój głos odebrać właśnie w ten sposób. Jeden z polityków mówi od lat, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Zaczynam wierzyć, że ci cykliści, którzy tak głośno krzyczą za prawem do wszystkiego, świadomie CHCĄ, BY DZIAŁA IM SIĘ KRZYWDA.

(Piotr Walczak)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do