Reklama

Zaczęło się wielkie odliczanie

26/02/2020 13:12

Brytyjczycy od soboty rządzą się po swojemu i jak chcą. Czekali na to bardzo wiele lat, zwłaszcza ci, którzy optowali za brexitem i dążyli do niego jak tylko się dało. Czy dadzą sobie radę bez Unii Europejskiej? Czy Polska będzie kolejnym krajem, który UE opuści? Takie pytania teraz padają często, ale nie będę starała się na nie odpowiedzieć. Bo bardziej interesuje mnie, kiedy i jak szybko, Unia rozpadnie się sama.

Nie jest żadną tajemnicą, że fanem Unii Europejskiej nie jestem. Co nie oznacza, że mam zamiar propagować ideę polexitu. Nie muszę i nie będę. Każdy niech sam zobaczy, jaki złośliwy rak toczy ten twór od dawna, choć najbardziej widać to od kilku lat. Polska z Unii Europejskiej wychodzić – moim zdaniem – nie musi. Unia rozpadnie się sama. To tylko kwestia czasu. W mojej ocenie Wielka Brytania wyszła w ostatnim chyba możliwym momencie, aby nie ponosić konsekwencji na własnych barkach rozpadu z hukiem czegoś, co miało wyglądać zupełnie inaczej.

Dziś mało kto pamięta, a być może nawet i nie wie, że Unia Europejska, u jej progu założenia, miała być wspólnotą gospodarczą. Kilka państw: Belgia, Francja, Holandia, Luksemburg, RFN i Włochy podpisując traktat paryski prawie 69 lat temu, powołało do życia Europejską Wspólnotę Węgla i Stali. Ta organizacja miała pilnować wspólnej puli produkcji węgla i stali po to, aby nie doszło do wojny gospodarczej. Potem, w kolejnych latach organizacja przeszła zmiany w nazwie, jak i w tym, czym oprócz puli węgla i stali, zaczęła się zajmować. O tym pisać nie będę, bo każdy może sobie przeczytać w innych miejscach, jeśli zechce. W każdym razie, to co było ważne przy tworzeniu Unii Europejskiej, dziś w zasadzie nie istnieje.

Nieufnie podchodziła Wielka Brytania, która początkowo odmawiała uczestnictwa w Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali. A odmawiała, ponieważ już na początku lat 50-tych obawiała się utraty suwerenności. Z tych samych względów współpracy z późniejszym tworem, zanim jeszcze powstała właściwa UE, odmawiała Norwegia. Jej obywatele dwukrotnie wyraźnie opowiedzieli się za tym, żeby trzymać się z dala od tak zwanej wspólnoty. Tym bardziej, że zanim do tak zwanej rodziny europejskiej dołączyła Wielka Brytania, Dania oraz Irlandia, funkcjonowało już Zgromadzenie Parlamentarne i Trybunał Sprawiedliwości. Potem dołączyły inne kraje. I mało dziś kto pamięta, że pierwszym – choć nie państwem, bo niezależnym terytorium podległym Danii – jaki zdecydował się opuścić szeregi tego towarzystwa, była Grenlandia. Było to jeszcze w 1985 roku. Przypadkiem Grenlandia jest bogata w złoża miedzy innymi rudy żelaza, ołowiu, cynku, diamentów, złota, pierwiastków ziem rzadkich, uranu, a także ma złoża ropy naftowej. Czy na pewno przypadek? Nie sądzę.

Być może, gdyby kraje europejskie, a właściwie politycy tych krajów, którzy chcieli współpracować, zatrzymali się na sprawach gospodarczych i ewentualnie zabezpieczeń pracowników oraz przedsiębiorców, którzy chcieli prowadzić biznesy lub pracować w innym państwie niż państwo, którego byli obywatelami, dziś nie byłoby brexitu. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że taka Unia, oparta o współpracę zagraniczną, ułatwiająca przepływ towarów, usług i ludzi, miałaby sens. Dzisiejsza Unia to zupełnie inny twór, który toczy coraz większy rak. I w mojej ocenie nie ma szans, że przetrwa on kolejne 50 lat.

Wszystko dlatego, że politycy, którzy kierują różnymi komórkami unijnymi, nie pochodzą z żadnego i niczyjego wyboru. Rozdają sobie nawzajem stanowiska za ogromne, niewyobrażalne dla przeciętnego zjadacza chleba pieniądze i starają się decydować o losach poszczególnych ludzi. Bo już nie chodzi o żadne kwestie gospodarcze, absolutnie nie. Chodzi o to, żeby garstka kilku osób mogła kierować życiem i zachowaniem obywateli różnych krajów.

Przypomina mi to jako żywo Związek Radziecki, gdzie również garstka ludzi, nie pochodząca z żadnego wyboru, chciała kierować życiem ludzi, a najbardziej mieć ich pod kontrolą. To samo dokładnie robi teraz Unia Europejska. Choć to też za dużo powiedziane, bo prawdę mówiąc robią to Niemcy. Wcześniej jeszcze miała sporo do powiedzenia Francja, ale tak się złożyło, że ma ona teraz swoje problemy i choć francuscy politycy dwoją się i troją, aby mieć wpływ, coraz bardziej muszą zajmować się problemami własnego kraju, w którym wrze i wrze coraz bardziej. Do tego jeszcze nałożył się kryzys migracyjny, który był pomysłem głównie – a jakże Niemiec i Francji. Ale póki co, trwa jeszcze cały czas chęć przewodzenia sprawom w Unii w taki sposób, aby na tym skorzystać. Do czasu.

W całym tym pędzie do zgarniania sobie różnych korzyści, politycy przestają widzieć rzecz najważniejszą. Obywatele różnych państw powoli mają dość takiej polityki, w której zajmują się sami sobą, a nie realnymi potrzebami obywateli swoich państw. Politycy polskiej opozycji żyją póki co w bańce, przez którą nie dostrzegają kompletnie tego, co się dzieje w innych krajach. Zakompleksieni szukają poklasku unijnych elit, kiedy te elity lada moment same będą prawdopodobnie szukać gdzieś pomocy. W ich własnych krajach zaczęły się drobniejsze lub większe rewolucje, bo obywatele zdali sobie sprawę z tego, że decyzje poszczególnych ciał w Unii Europejskiej zakładają na obywateli coraz większy kaganiec, nakładają kolejne podatki i nie dają nic w zamian.

Połapali się w tym Irlandczycy, których zmuszono do głosowania tyle razy, aż wyszło tak jak chcieli eurokarci. Na razie tak wyszło. Pytanie, na jak długo? Irlandia, podobnie zresztą jak i Polska, jest wyczulona na kwestie niezależności. Ile jeszcze pieniędzy trzeba będzie wpakować w propagandę, która robi ludziom wodę z mózgu sugerując, że Unia Europejska dba o obywateli? Na dodatek ta propaganda kosztuje coraz większe pieniądze ściągane w podatkach z obywateli. W tym połapali się Brytyjczycy, połapali się Węgrzy, którzy realizują swoją własną politykę grając na nosie eurokratów. Szczęściem Węgrów jest to, że jest tam dużo mądrzejsza opozycja wobec rządzącej partii Orbana niż ta polska, która lata jak przy rozwolnieniu z każdą pierdołą do unijnych tak zwanych elit. Niech lata. W tym czasie narody poszczególnych państw budzą się i widzą, jak wygląda wiele spraw w rzeczywistości.

Rzeczywistość jest taka, że coraz głośniej zaczyna się mówić o rozpadzie sztucznego tworu, który dawno zatracił sens swojego istnienia. Ludzie mówią jeszcze o tym nieśmiało, bo wciąż gdzieś tkwi nie tyle strach, co niepewność, czy nie wyjdą na oszołomów. Przez lata propaganda realizowana przez media karmione dużymi pieniędzmi obywateli oraz poszczególnych grup interesu, wtłaczała do głów milionów Europejczyków coś, co dziś zaczyna przypominać jednak dziurawą skarpetę, która na dodatek zaczęła cuchnąć. A dlatego, że cuchnie i widać te dziury, coraz więcej osób decyduje się na mówienie o tym.

Czy Wielka Brytania poradzi sobie bez Unii Europejskiej? Moim zdaniem, poradzi bez najmniejszego problemu. Brytyjczycy zawsze wiedzieli kiedy gdzieś się pojawić i kiedy „po angielsku” opuścić salony. I zawsze w historii tego kraju, wychodzili na tym dobrze. A kiedy inne kraje zobaczą, że można całkiem nieźle funkcjonować poza Unią, rozpad sztucznego tworu jest nieunikniony. Tym bardziej, że nie zanosi się na ograniczenie zamordyzmu, jaki unijni eurokarci zaczęli narzucać obywatelom różnych państw, nie znając ani realiów, w jakich żyją, ani oczekiwań. Czas do rozpadu Unii Europejskiej można więc zacząć odliczać.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-02-28 17:13:35

    Polska należąc do tego kołchozu PONOSI realne straty .
    Tylko nieuk po-spolity ma inne niczym nie zasadne zdanie .
    Dowodów na ten bilans jest bliżej nieokreślona ilość .
    Gdyby przytaczać je bliżej zajęłoby dziesiątki stron.
    Oni tylko widzą jedną stronę ILE TO UNIA NAM PRZEKAZUJE .
    Bardziej istotnym zagadnieniem jest - ILE Z TEGO Z POWROTEM
    SOBIE ODBIERA W SPOSÓB BEZPOŚREDNI JAK I POŚREDNI .

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do