Reklama

Zaczynamy tydzień: Anioły i Demony

28/10/2013 08:00
Kilka miesięcy temu słyszałam, jak jeden z włodarzy miasta mówił o finansowaniu kultury w szczególny sposób. Mianowicie to publiczność powinna wybierać nogami. Gdyby przyjąć to dosłownie, to  największe dotacje dostałoby zatem disco polo.

Z pola widzenia i słyszenia zniknęłyby wszystkie muzea na początek. No bo kto tam chodzi? Wycieczki szkolne? Dla wycieczek szkolnych nie opłaca się przecież trzymać niedochodowych instytucji. W ślad za muzeami zniknęłyby galerie oraz festiwale literackie i wszelkie przeglądy chórów kościelnych.

Oczywiście powstaje tylko pytanie, czy disco polo to kultura, czy nie? Opinie pewnie byłyby różne, ale skoro sama podejmuję temat póki co, to twierdzę, że jest to kultura. Podobnie jak kiedyś występy Janis Joplin czy The Doors oraz innych, którzy już w większości nie żyją, były tylko młodzieńczym buntem, nie wnoszącym zbyt wiele do dorobku artystycznego, tak dziś wiadomo, że to ci ludzie, takie ćpuny i alkoholicy, stworzyli poważny dorobek kulturalny, na którym wzorują się do dziś setki i tysiące innych artystów.

Do finansowania ze środków publicznych należy jeszcze przecież dołożyć prywatny mecenat. Dziś są nim tak zwani sponsorzy. Jednym z największych są kompanie warzące piwa wszelkiej maści. A wiadomo, że w kapitalizmie dobrych wujków nie ma, to wkład finansowy musi się jakoś zwrócić. Zatem pomysł wprowadzenia nalewaków piwnych do kościołów lub na festiwal literacki może i jest do zrealizowania, ale odbiór społeczny? Dla pomysłodawcy skończyłby się pewnie banicją wraz ze wszystkimi krewnymi z linii prostej i pobocznych. Ale wszystko musi się z czegoś jakoś utrzymać. Być może jednak mimo wszystko warto się nad tym zastanowić.

A co z Operą? Naszą największą i jednocześnie najdroższą instytucją kultury? Przecież chwalili się ostatnio, że odwiedziło ich ponad 200 tys. ludzi. Gdyby tak każdy jeszcze wychylił po kufelku, zaręczam, że kompania piwowarska dowolnej marki nie zabierałaby stamtąd nalewaków za nic w świecie, tylko dowoziłaby kolejne beczki. O budżet z miasta czy województwa nie trzeba by było się martwić. Taka ładna, samofinansująca się jednostka kultury. Marzenie!

Póki co, wszystko jest jakoś nie tak, jak chciałby ów włodarz. Ludzie wybrali nogami to, czego chcą. A finanse publiczne chodzą innymi ścieżkami. Zostaje tylko zorganizować się samemu. Robić wydarzenia, na które przyjdą ludzie i zapłacą za bilet. Trzeba poszukać sponsorów. Z moich, tajnych informacji wynika, że najlepsze utargi na nalewakach są z imprez, na których grają kapele metalowe. Tych w Białymstoku akurat nie brakuje, a ludzie przychodzą chętnie. Wniosek z tego mam taki, że chyba nie disco polo powinno być finansowane najlepiej. Skoro ma się to wszystko jakoś trzymać kupy, to może zabrać aniołom z kościołów, skoro zbyt niewielu ich słucha, a dać demonom, na których przychodzi zawsze pokaźna liczba zainteresowanych. Dodatkowo mają większe szanse na mecenat od którejś z firm od złocistego chmielu.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do