
Dość krótko mieliśmy względny spokój w polityce, jeśli chodzi o symbole religijne w przestrzeni publicznej. Za to teraz, kiedy do Sejmu znów weszli przedstawiciele Lewicy, temat kolejny raz powraca. Kto chce walczyć z krzyżem i komu on przeszkadza? A najbardziej istotne pytanie – dlaczego w ogóle przeszkadza? O tym dziś piszę w swoim felietonie.
Zacznę od tego, co przedstawicielom lewicy na pewno się nie spodoba. Ale tak mnie nauczono od dziecka. W domu i na lekcjach religii. Krzyż przeszkadza wyłącznie szatanowi. Nikomu więcej. Szatan krzyża nienawidzi, ucieka na jego widok, odwraca się z obrzydzeniem i zrobi wszystko, aby krzyż sprofanować, poniżyć, zbezcześcić i w końcu zniszczyć. Kto chce, może się ze mną spierać, ale fakty są takie, że to sataniści dopuszczają się profanacji krzyża i to sataniści czynią swoje obrzędy, w których to właśnie krzyż jest przeważnie na pierwszym planie – jak nie odwrócony, to palony, jak nie zbezczeszczony, to zniszczony.
Polska, jak długa jest jej historia, jest ściśle związana z krzyżem, ponieważ jest ściśle związana z chrześcijaństwem. Gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu z wszelkimi tego konsekwencjami, Polska nie byłaby państwem. Ale co bardziej istotne – był to chrzest katolicki. Nie żaden inny, tylko katolicki. Przez lata to właśnie kościół katolicki był uczestnikiem debaty publicznej, był uczestnikiem zmian zarówno politycznych, militarnych, edukacyjnych i wszystkich innych. Kościół katolicki był w końcu też współrządzącym Polską. Od zawsze. Można się spierać, czy to było dobre lub mądre, ale na pewno nie można mówić, że tak nie było. Takie są fakty i choćby ktoś nie wiem jak się starał, tej części historii Polski nie zmieni w żadnym z minionych wieków. Bo tak po prostu było.
Powiem więcej, ci którzy podnosili rękę na krzyż, nie kończyli dobrze. Nigdy i w żadnym momencie. Nawet, jeśli przez jakiś czas wydawało się, że coś się udało, że walka z Kościołem i krzyżem przyniosła jakiś tam efekt, sytuacja odwracała się później i zazwyczaj z bardziej tragicznymi konsekwencjami. Źle kończyła się także dla tych, którzy krzyż wykorzystywali do swoich celów politycznych zasłaniając się nim w swoich decyzjach. Oni również finalnie nie byli w stanie utrzymać swojego stanu posiadania, stanowiska czy pozycji – jeśli nie za swego życia, to źle to kończyło się ich potomkom.
Piszę o tym nie dlatego, że jestem fanatykiem, choć jestem osobą wierzącą. Piszę o tym dlatego, że chcę żyć w kraju spokojnym. Nie chcę wojen, nie chcę żadnego rozlewu krwi. A mam wrażenie, że z dnia na dzień skraca się ten czas pokoju, którego nie miały nigdy wcześniej żadne pokolenia Polaków. Te czasy zawieruchy wojennej zawsze, ale to zawsze albo wynosiły krzyż na pierwsze miejsce, albo trzeba było walczyć w jego obronie. Niezależnie od celów politycznych czy militarnych, krzyż towarzyszył Polakom w każdym konflikcie militarnym i politycznym.
Słyszę teraz, że jedna osoba z grona posłów już zapowiedziała, że podejmie starania o zdjęcie krzyża ze ściany sejmowej. To już kolejne podejście po ’89 roku do usunięcia go z miejsca, gdzie zapadają najważniejsze decyzje dla wszystkich obywateli. Nie mam zamiaru wymieniać nazwiska tej osoby, po to, by nie robić zbędnej reklamy. Jeśli chce zabłysnąć w życiu publicznym, to niech by lepiej posypała się brokatem i chodziła w nim od rana do nocy. Wzbudzałaby taką samą sensację. Zapewniam. Może także przychodzić na posiedzenia Sejmu w pióropuszu indiańskim, albo bez górnej lub dolnej części odzieży. Rozgłos gwarantowany taki sam. Ale od krzyża… wara!
Nie przekonują mnie absolutnie argumenty o świeckim państwie. I nie dlatego, że uważam, że Polska jest katolicka. W większości jest, ale na pewno nie w całości. Zawsze było w niej i jest miejsce dla wszystkich. Dla osób innych wyznań, dla osób o różnych narodowościach, dla osób o innej karnacji i dla wszystkich innych. Polska zawsze była otwarta i tolerancyjna. To właśnie w Polsce znajdowali schronienie ci, którzy byli prześladowani w swoich krajach. Był tylko jeden warunek – poszanowanie naszej historii i tradycji. A jak pisałam wyżej, nasza historia i tradycja jest ściśle związana z krzyżem oraz z religią katolicką. Temu nie zaprzeczą nawet najwięksi kłamcy, bo nie będą w stanie. To w dużej mierze dzięki kościołowi katolickiemu, nie zginął polski język oraz cała nasza kultura i tradycja.
Jeśli ktoś umiał się do tych reguł dostosować, czyli szanować polską tradycję i kulturę, żył w Polsce w miarę spokojnie. Piszę w miarę, ponieważ idiotów nie brakowało i nadal nie brakuje, i nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Zawsze znajdzie się ktoś, komu przeszkadzać będzie wzrost, język, kolor włosów, inny akcent, albo zwyczajnie przedawkował z napojami wyskokowymi i wyżył się na kimś innym, kto akurat stanął na drodze. Incydenty były zawsze i wszędzie. Nadal są, wszędzie, nie tylko w Polsce. Ale świeckie państwo polskie, to nadal to samo państwo, którego historia sięga 10 wieku, kiedy Mieszko I przyjmował chrzest w imieniu całego narodu.
Państwa, narody i przywódcy państw, które obrały sobie inną drogę, bez krzyża, bez własnej kultury czy tradycji, albo nie istnieją, albo są na skraju upadku. Być może, czasowo jeszcze wydają się funkcjonować dostatnio, ale giną we własnych krajach. „Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium” – mówił Józef Piłsudski. Niedawno obchodziliśmy uroczyście 101. rocznicę niepodległości naszej Ojczyzny, która była w dużej mierze jego udziałem. Polski wcześniej nie było, przez 123 lata nie mieliśmy domu. Ale naród był cały czas. Był dlatego, że pomógł nam Kościół i krzyż, pod który uciekaliśmy i pod którym chroniliśmy się przed okupantem, zaborcą, najeźdźcą. Kościół i krzyż stały się pamięcią o polskości i zachowaniem polskości. To część naszej kultury i tradycji. Dlatego przetrwaliśmy jako naród i dlatego mamy dziś swój dom.
Osoba lub osoby, które chcą odebrać Polakom krzyż w imię świeckiego państwa, nawet, jeśli uda im się to zrobić, za jakiś czas przedstawione będą w pamięci Polaków, jako zdrajcy, jako negatywne przykłady, które doprowadziły do upadku własny kraj i poprowadziły do zguby własnych rodaków. Dlaczego? Bo zawsze wcześniej tak się kończyły wszelkie próby walki z krzyżem oraz wiarą. Zawsze! Nie widzę żadnego powodu, aby tym razem miało być inaczej.
I na koniec jeszcze jedna sprawa, najważniejsza. Jeśli ktokolwiek z posłów będzie podnosił rękę na krzyż, będzie podnosił rękę na Polskę. Bo krzyż i Kościół to Polska, wpisane na sztywno w całą naszą historię od Mieszka I do chwili obecnej. A jeśli są przeciwko Polsce, to nigdy, w żadnym momencie nie powinni mieć prawa jej reprezentowania na żadnym forum publicznym. Takie osoby mogą sobie nie być wierzące, mogą wyznawać inne religie i być kimkolwiek chcą i włos im z głowy spaść nie może, ale nie powinny mieć możliwości reprezentowania w żadnym momencie państwa polskiego, skoro nie szanują jego dorobku kulturowego i historycznego.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie