
Jak najszybciej potrzebna jest nam rewolucja. I nie tylko w Polsce, ale w całym zachodnim świecie. Normalność zanika nam z roku na rok, a co gorsza nie widzę na horyzoncie żadnego światełka, które by to szaleństwo zatrzymało. Piszę o szaleństwie, bo inaczej tego nazwać nie można. Zwłaszcza, że przynajmniej od początku XXI wieku, wychowuje się całe pokolenie mazgajów. Choć właściwie trzeba byłoby tu użyć zdecydowanie mocniejszego języka i powiedzieć, że wychowują się całe pokolenia życiowych piz...
Do napisania tego felietonu skłonił mnie ostatnio mocno komentowany w mediach społecznościowych kawałek „Patointeligencja” – najnowsza produkcja rapera Mata, prywatnie syna profesora prawa. Jeśli ktoś go jeszcze nie słyszał, to polecam bardzo gorąco odsłuchać tekst i emocje, jakie wykrzykuje młody człowiek. Być może większość usłyszy wyłącznie same bluzgi, część może uzna, że utwór nie niesie za sobą żadnego przekazu i nie ma żadnej wartości, a jeszcze inni uznają go za patologiczne wynaturzenia nastolatka. Ja akurat tak nie uważam.
Ten utwór, jak dla mnie, to krzyk młodego pokolenia, które było wychowywane pod kloszem. Totalnym kloszem, który dorośli zgotowali swoim dzieciom. Co gorsza, zgotowali go także i sobie. To duży błąd, bo rodzice nie wychowują już dzieci, tylko hodują jak rośliny w ogrodzie, aby były ładne i zdrowe. Tylko czy aby na pewno będą ładne i zdrowe? Nie sądzę. Bo człowiek to nie roślina, musi doświadczać i musi umieć radzić sobie ze wszystkim. Wystarczy popatrzeć jak wygląda współczesna szkoła. Ile w niej czasu poświęca się na badanie różnych dys… leksji, kalkulii, ortografii, i innych wszystkich dysów, zamiast zabrać się do roboty i wtłuc do głowy ile tylko możliwe, a nie chodzić po najmniejszej linii oporu.
Nie chcę już mówić, że kiedyś takie dys… różne leczył skutecznie pasek na tyłku, albo kabel od żelazka. I pewnie zaraz tu się odezwie cała masa krytykantów, że popieram bicie i przemoc. Nie popieram, a poza tym mam gdzieś co powiecie. Faktem jest, że moje i wcześniejsze pokolenia, wychowały się na ludzi potrafiących odróżnić dobro od zła, potrafiące szanować nauczycieli, osoby starsze, mieć szacunek do pracy, do osób niepełnosprawnych, do pieniądza i do tego, co się wypracowało własnymi rękami. Dziś jest kompletnie inaczej. Pokolenie nastolatków nie ma szacunku dla nikogo i dla niczego. Liczy się wyłącznie ich komfort psychiczny.
Tylko ten komfort psychiczny jest utopią, która daje o sobie znać, kiedy wchodzi się w dorosłe życie. Nagle okazuje się, że trzeba coś zrobić, żeby zarobić i zarobić, żeby przeżyć. Zaś przeżyć na takim poziomie, na jaki pozwala zarobek. Proste? Nie dla nastolatków. Bo dorastające pokolenie nie jest nauczone odpowiedzialności za innych, bo nie jest nauczone nawet odpowiedzialności za siebie. Wszystko za nich robią rodzice, podejmują za nich decyzje, wyciągają z każdego syfu, w jaki dorastający młody człowiek wpadnie. A kiedy musi z tą odpowiedzialnością zderzyć się sam, pojawia się bezradność, niemoc, w gorszym wariancie jest depresja, myśli samobójcze i często w efekcie śmierć.
Jak to działa? Między innymi tak, że młodych ludzi trzyma się w szklanych bańkach, nie dając im żadnej możliwości spróbowania porażki. Nie dając im także możliwości nauczenia się ponoszenia konsekwencji swoich decyzji, ani czynów. To ogromny błąd. Bo jeśli na etapie dorastania dziecko nie nauczy się radzić sobie ze stresem i porażką, w późniejszym wieku będzie to znacznie trudniejsze. W życiu dorosłym – z porażką praktycznie już nie ma szans sobie poradzić. Co będzie, gdy taki dorosły człowiek będzie musiał jeszcze wziąć odpowiedzialność za swoją rodzinę? Albo za znajomych czy przyjaciół? Życie dorosłe to nie Facebook, na którym można sobie kogoś wyrzucić ze znajomych lub zablokować i problemy znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Bo właśnie tak dziś wychowywane są dzieci, tak wychowywana jest młodzież. Kasuje się, blokuje i święty spokój. Problemy znikają.
Pozornie. Młody człowiek musi się nauczyć wszystkiego, porażek też. Inaczej zbuduje sobie świat na konstrukcji domku z kart. Co spowoduje, że przyjdzie silniejszy, rozwali ten domek, a kiedy będzie budował na tym solidne fundamenty, właściciel domku z kart będzie ryczał w kącie, albo wręcz szukał wysięgnika do sznura, który sobie kupił. On już o nic nie zawalczy, bo nie umie. Nigdy się nie nauczył, bo od tego byli rodzice.
Żyjemy w świecie, w którym obraża to, obraża tamto, żyjemy w świecie pieprzonego wyimaginowanego komfortu. Kiedy byłam dzieckiem, nikt nie robił awantury, że bawimy się w wojnę z chłopakami, że chłopaki latają z drewnianymi karabinami po placu budowy, że rozwalą sobie kolano, nabiją guza, przetną pół palca. A jeśli nawet tak się stało, strach było do domu wracać, żeby ojciec z matką jeszcze nie poprawili. Dziś skandalem jest kupowanie dziecku pistoletu, bo przemoc, bo to i tamto. I wiecznie tylko oburzanie się na coś oraz piętnowanie. Tyle tylko, że jak dziecko raz rozwali sobie kolano, bo nie zawiązało butów, to będzie wiedziało następnym razem, jak je trzeba zawiązać i zrobi to solidnie. A jak pójdzie jeszcze raz na plac budowy, to stróż może kijem po plecach przejechać i będzie bolało. Mogłabym tu podawać setki przykładów. Ale myślę, że każdy wie – o co chodzi.
Strasznie drażni mnie, kiedy nawet w mediach społecznościowych nie można napisać tego, co się naprawdę myśli, albo czuje. A już nie daj Boże powiedzieć to gdzieś na forum publicznym. Albo dostaniemy bana, albo za chwilę pojawi się nadgorliwiec, który skieruje wypowiedź na drogę sądową, bo przecież kogoś to obraża. Zawsze coś kogoś obraża i oburza, ale to jeszcze nie powód, by zakazać kompletnie wyrażania własnego zdania, emocji czy poglądów. Bo tylko w taki sposób ktoś inny może to zdanie ocenić i skrytykować – zaś druga strona ma szansę nauczyć się bronić, nauczyć się argumentacji i dialogu. Ktoś inny może również te poglądy „naprostować”. Normalnym jest popełnianie błędów i uczenie się na nich – tak samo na swoich, jak i cudzych. Gdyby tak nie było, ludzkość nadal siedziałaby w ziemiankach.
Młody raper w utworze „Patointeligencja” krzyczy na cały głos, że nie chce żyć pod kloszem, nie chce zamkniętych osiedli, nie chce złotej klatki, w której go zamknięto. Widać, że natura ludzka upomina się o swoje. Krzyczy, że chce być „gangsta”. Dlaczego? Bo we współczesnym świecie właściwie już tylko w takich środowiskach można być twardym facetem. Śpiewa on o rzeczach bardzo złych, które robi pod kloszem, udając kogoś kim nie jest. Stąd pojawia się frustracja. Tylko przecież nawet i złe rzeczy powinny być wynikiem ewolucji i dorastania człowieka, aby umiał sam znieść ich ciężar i ponieść za nie konsekwencje. Ten młody człowiek nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to, co robi razem ze znajomymi. Robią złe rzeczy tylko dla buntu, bo nie po to, aby rzeczywiście czegoś się w życiu nauczyć. Udają kogoś kim nie są.
Chciałabym, aby do szkół wróciły zajęcia, na których dziewczynki nauczą się trzymać igłę z nitką, haftować, robić sałatki, opatrzyć ranę, czy uszyć worek na kapcie. Marzę o tym, aby w tym samym czasie na zajęciach chłopcy nauczyli się jak trzymać młotek, wbijać gwoździe, jak używać piłkę do metalu, nóż, jak strzelać z wiatrówki czy nakładać maskę przeciwgazową. Nie trzeba później będzie szukać takich wrażeń, które powodują frustracje. Całe pokolenia ludzi przez wieki wychowywały się poznając świat doświadczając go, a nie oglądając go przez szybę. Dziś role się odwróciły i zamieniły, czyniąc współczesny świat de facto o wiele uboższy. Wychowujemy całe pokolenia mazgajów, które świata nie znają i nic po sobie na nim nie zostawią.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie