
Oto kandydat Platformy Obywatelskiej na najwyższy urząd w państwie grzmi z mównicy, że będzie walczył z hejtem. I nie, wcale to a wcale, w tym czasie nie prowadzi w ogóle kampanii wyborczej, której przecież zgodnie z prawem prowadzić nie może. Grzmią także i inni o hejcie, o walce o wolność mediów, o przywrócenie demokracji, której nikt im nigdy nie zabrał i o innych rzeczach. A ja… siedzę i zastanawiam się czy w imię walki politycznej można posługiwać się tymi samymi metodami, co ci rzekomi obrońcy zasad.
Jest sobie w mediach społecznościowych taki ściek, który się nazywa Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Wiadomo kto za nim stoi i co robi. Nie muszę chyba przedstawiać nikomu sylwetki kryminalisty, który za oszustwa i wyłudzenia ma orzeczony wyrok dwóch lat więzienia. Ale wyobraźmy sobie, że na przykład w takim Białymstoku wygrywa wybory prezydenckie dowolny kandydat lewicy, który wziąłby sobie do pracy w magistracie administratora i założyciela takiej strony facebookowej jak OMZRiK. Kryminalista siedziałby wygodnie w urzędzie dostając pieniądze miesiąc w miesiąc z naszych podatków i zajmowałby się marketingiem. Lewica klaskałaby bez końca. Ale co mieliby powiedzieć inni ludzie, ci skrzywdzeni przez tego kryminalistę?
Z tym, że takiej sytuacji wcale nie musimy sobie wyobrażać, ponieważ ona już jest, a na dodatek dzieje się od wielu lat. Tak w warszawskim ratuszu, jak i w białostockim. Rafał Trzaskowski wziął sobie do pracy administratora „Soku z buraka”, największego przed OMZRiK-iem ścieku w internecie. Trzyma go tam za publiczne pieniądze i jednocześnie na swoich wiecach podkreśla, że chce walczyć z hejtem. Z tym hejtem, który każdego dnia uprawia „Sok z Buraka”. Tak samo jak tu lokalnie działa też Spotted Białystok prowadzony przez męża radnej z Nowoczesnej, bliskiej współpracownicy i podległej Tadeuszowi Truskolaskiemu pracownicy zatrudnionej za publiczne pieniądze w Białostockim Obszarze Funkcjonalnym.
Piszę o tym także z innego powodu. Bo często się spotykam z tym, że ja hejtuję, inni to nie, tylko ja. Choć to co piszę z hejtem nie ma w rzeczywistości nic wspólnego. Ale jeśli nawet, to… cokolwiek publikuję i piszę, jest publiczne i opatrzone zawsze moim imieniem i nazwiskiem. Nie ma żadnego problemu ze skierowaniem sprawy na drogę sądową, w razie przekroczenia pewnych granic, bo autor zawsze jest znany i podpisany. Natomiast autorzy publikujący kłamstwa, pomówienia i zwykły hejt ściekowy czy to na „Soku z buraka”, czy na profilu OMZRiK, tak samo jak na Spotted Białystok, to tchórze opłacani z publicznych czy pozyskanych od innych osób pieniędzy, nie przyznający się do swojej działalności. Latami trwały ustalenia kto stoi za tymi profilami, bo nawet nie było wiadomo kogo wskazać jako pozwanego w piśmie skierowanym do sądu. Za to w tym samym czasie wielu polityków korzystało w pełni z takich usług i wszystko grało.
Tak samo, jak nie wiem, czy się śmiać, czy płakać nad tym, że takie tuzy i wojownicy o wolność i demokrację jak Dariusz Rosati, Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller, Aleksander Kwaśniewski, czy w końcu i Adam Michnik z Rafałem Trzaskowskim, nagle chcą walczyć o demokrację. Niektórzy tu wymienieni mają wieloletnie doświadczenie w trzymaniu ludzi za przysłowiowy pysk w czasach komuny. Teraz odzywają się jako bojownicy o rzekomą wolność, którą im ktoś zabiera. Serio? To czemu żaden z nich nie siedzi w pierdlu gdzieś z powyrywanymi paznokciami z lampą świecącą na twarz i gaszonymi petami na rękach? Przecież niektórzy z nich byli gorliwymi funkcjonariuszami tego systemu, który właśnie pozwalał to robić z ludźmi faktycznie walczącymi o wolność. Dlaczego wtedy nie reagowali? Za to teraz hejtują wszystkich na prawo i lewo, obrażają ludzi i nie ponoszą za to kompletnie żadnej odpowiedzialności.
Nawet i Rafał Trzaskowski, który jest trochę jednak za młody, żeby mieć takie doświadczenia, jak partyjny kolega Dariusz Rosati, powinien wiedzieć, kiedy zamilknąć. Bo w domu rodzinnym to chyba jednak coś tam widział i słyszał. Wszak został wychowany przez wiernych funkcjonariuszy systemu, którzy gnębili Polaków za to, że chcieli być narodem wolnym od komunistów. Teraz komuniści i potomkowie komunistów podnoszą łeb domagając się tego, co wywalczyło krwią i torturami tysiące innych ludzi, kiedy oni sami siedzieli cieplutko w domkach z pełną lodówką, albo jeżdżąc spokojnie na wakacje. Mieli dobrze, kiedy ich rówieśnicy tygodniami, miesiącami, albo latami nie wiedzieli gdzie jest ich mama lub tato, których z mieszkania wyprowadzono nad ranem i nie można było się kompletnie niczego dowiedzieć. Jeszcze inni latami szukali grobów swoich bliskich, którzy zostali zasypani wapnem nie wiadomo gdzie. Serio? Macie czelność teraz mówić o tym, że walczycie o wolność? Panie Trzaskowski, trzeba było apelować do swoich rodziców, żeby przestali gnębić innych ludzi. Od tego trzeba było zacząć.
Tak samo i Gazeta Wyborcza, która lamentowała na swoich łamach z powodu otartego naskórka aktywisty, którego leśnicy powstrzymywali, by nie zrobił sobie krzywdy rzucając się na maszyny pracujące w lesie. Tej samej Gazecie Wyborczej nie przeszkadza zamieszczanie na swoich nośnikach hejterskich grafik wymierzonych w ministra zdrowia, który przeprowadził nas bezpiecznie przez stan epidemii. Tej samej epidemii, która pochłonęła tysiące ofiar w USA, w Hiszpanii, we Włoszech, we Francji w Wielkiej Brytanii, w Szwecji, w Holandii oraz w wielu innych krajach Europy i świata. Nie wstyd właścicielom tej gazety tak beznadziejnie hejtować? I już nawet nie ważne, kto byłby tym obiektem hejtu. Tak się po prostu nie robi. Jest to poniżej dna i mułu. I nie ma dla mnie tu żadnego usprawiedliwienia. Nie, tak się nie robi wobec nikogo. I nie ma tu czego więcej dodawać.
I jeszcze jedno na koniec. Pięć lat słyszę o łamaniu prawa, o łamaniu konstytucji o grom wie czym tam jeszcze. Tymczasem świta pana Trzaskowskiego zbiera nielegalnie podpisy pod poparciem jego kandydatury w wyborach, politycy jego formacji łżą w żywe oczy wszystkim i organizują nielegalne spędy – jak ostatnio w Poznaniu. Zakaz zgromadzeń powyżej 150 osób obowiązuje wszystkich bez wyjątku. I to, co mnie w tej sytuacji martwi i to mocno, to nawet nie to, że łamią prawo, ale to, że służby państwa polskiego pozostały bierne wobec jawnego i publicznego łamania prawa. Co pokazuje, że w Polsce są równi i równiejsi. Ja rozumiem, że ryk by się podniósł aż do sąsiedniej galaktyki, gdyby na plac wkroczyła Policja i zaczęła zwyczajnie wypraszać osoby z nielegalnego zgromadzenia, pozostawiając tylko 150 osób. Ryk by był, bo te środowiska są wprawione w takim załatwianiu spraw, że musi być ich słychać. Ja nie będę bierna i chcę, aby wszyscy usłyszeli, że ci, którzy mówią o łamaniu prawa, sami je łamią niemal każdego dnia. Teraz ci, którzy zawsze mnie hejtowali za pisanie między gały jak jest, mogą znów mnie hejtować. Tylko pamiętajcie, że wasz hejt, jest większy niż mój.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie