Zaczynamy tydzień: Przemysł w Białymstoku?

 

Białystok może stać się miastem przemysłowym. Jest to możliwe bez zatruwania środowiska naturalnego, bez niszczenia pięknych terenów wokół i co ważniejsze -  ten przemysł może dawać pracę. Wystarczy puścić wodze wyobraźni i zbudować tutaj fabrykę jaką mają Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.

Jakby popatrzeć na wymienione właśnie kraje, to większość czytających pewnie się zastanawia, czy odjęło mi rozum. Przecież USA i Wielka Brytania mają swoje fabryki samochodów, ogromne zakłady przetwórcze i inne zakłady przemysłowe. No tego przecież w Białymstoku się nie pobuduje, bo przepisy unijnie, bo nasze puszcze i parki wokoło, bo żabki, bo nie ma dobrego transportu.

Ale do przemysłu o jakim myślę nie potrzeba nic z tych trujących, czy niebezpiecznych rzeczy i nie ma absolutnie żadnego zagrożenia ekologicznego.

Mało kto zwraca uwagę na ogromny rynek zbytu, na którym od lat doskonale radzi sobie właśnie wspomniane Zjednoczone Królestwo. Jakby ktoś nie zauważył, świetnie sprzedaje się na całym świecie największy produkt eksportowy tego kraju – muzyka. Przemysł muzyczny jest wielce niedoceniany. Czy ktoś w ogóle mówiąc "przemysł", myśli o muzyce?

Prywatne firmy działające na Zachodzie Europy i w USA doskonale opanowały rynki. Większość poważnych agencji i wytwórni muzycznych ma swoje siedziby właśnie w tych dwóch państwach. A dlaczego nie można by było pokusić się o podobny w Polsce? W Białymstoku?

Przemysł muzyczny rządzi się swoimi prawami, ale jak się dobrze pomyśli i pokalkuluje można zacząć tu ściągać prawdziwe tłumy i pieniądze. Inwestycja w studia nagraniowe, w ludzi z kontaktami z branży, w atrakcyjne warunki dla artystów, którzy muszą mieć spokój podczas swojej pracy twórczej, w stacje radiowe, które wspierałyby lokalny biznes muzyczny. To wszystko jest możliwe.

Tak się składa, że talentów u nas nie brakuje. Brakuje na pewno miejsc koncertowych, ale to też nie jest duży kłopot, bo przemysł muzyczny ma tu tworzyć, nagrywać, komponować, tu ma też trafiać sedno kontaktów. Nawet nie musimy mieć w Białymstoku festiwalu o randze Tommorowland, wystarczy, że przez nas będą trafiać nowe gwiazdy na takie festiwale, że to przez Białystok będą przewijały się umowy z artystami, że to z Białegostoku będą wychodzili negocjatorzy do rozgłośni radiowych i tym podobne rzeczy.

Nie tak dawno właśnie w jednym z białostockich studiów nagrywał Behemoth, który zapewne dla wielu jest kontrowersyjny, ale z drugiej strony, jest to zespół, który doskonale radzi sobie na wszelkich listach przebojów na świecie w swoim gatunku muzycznym.

Może warto małymi kroczkami pójść za ciosem i skorzystać z tego, co pomału ludzie z pomysłem zaczęli tu budować. A zacząć od tego, by edukować ludzi, że muzyka kosztuje. Koncert za darmo nie istnieje.

Zespoły, które tu funkcjonują mają szanse się wybić przy odpowiednim połączeniu sił i szacunku do samego siebie. W ślad za tym powinno się dać możliwości działania tym wszystkim, dla których jest to połączenie pasji z biznesem. Takie osoby są w stanie zdziałać więcej niż wszyscy politycy razem wzięci. Tym ostatnim radzę, by po prostu nie przeszkadzali, a pomagali.

Przemysł muzyczny to prawdziwa machina do zarabiania pieniędzy, buduje się go latami, tak jak prawdziwą fabrykę. Białystok jest do tego świetnym miejscem, wystarczy to tylko pokazać.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)