Na sesji absolutoryjnej ponownie pojawił się dekalog. A skoro był dekalog, musiał być i Mojżesz. Co prawda zamiast tabliczek miał jakieś stosy papierów przed sobą, ale zawsze to lepiej niż nic. Ale co lepsze, mówił o wypełnieniu dekalogu, co miało przynieść liczne korzyści mieszkańcom grodu nad Białką. Mówił też o jakichś tak zwanych twardych danych i faktach mających świadczyć o tym, że Białystok się rozwija. Efektem tego jest jeden prawdziwy fakt – oto ów Mojżesz stanął po raz pierwszy w historii grodu nad Białką przed widmem odwołania go ze stanowiska.
Przyznam szczerze, że byłam bardzo zdumiona, kiedy drugi rok z rzędu słuchałam dekalogu w wykonaniu tego samego Mojżesza. Dokładnie rok wcześniej Mojżesz pojawił się na mównicy, z obietnicami, które miały zagwarantować sprawne zarządzenia grodem nad Białką. Oczywistą oczywistością było, że ów dekalog miał tylko jeden cel – przykrycie wyniku głosowania radnych, którzy już rok temu nie udzieli mu absolutorium. W dużej mierze się to udało, bo przez kilka godzin, a później nawet jeszcze przez kilka miesięcy oficjalne strony grodu nad Białką bębniły o tym, że Mojżesz swój dekalog wypełnił.
Z chęcią przypomnę co miało usprawnić zarządzanie grodem nad Białką, a także jak faktycznie wyglądało i jakie miało konsekwencje dla poddanych wypełnienie poszczególnych punktów dekalogu. I powiem krótko – „sukcesów” tu co niemiara. Bębnienie o wypełnieniu kilku punktów w sytuacji, kiedy gród nad Białką potrzebuje istotnych zmian, ma taką samą wartość, jak przyklejenie ozdobnych ramek na ul, aby pszczoły produkowały słodszy miód. Nie! Od tego miód nie zrobi się słodszy, tak samo jak gród nad Białką, po sukcesach, nie jest wcale lepiej zarządzany.
Zmniejszyłem liczbę swoich zastępców
Mojżesz Zuch! Pozbył się jedynego zastępcy, który sam chciał odejść od wielu miesięcy. Przypomnę tylko, że tym zastępcą była jedyna kobieta w tej funkcji, Renata Przygodzka. Zatem Mojżesz zredukował zastępcę, który sam się chciał zredukować i to co istotne, z uwagi na niezbyt miłą atmosferę w biurowcu niedaleko Białki – sukces!
Moi zastępcy nie otrzymują nagród
I znów można powiedzieć – Mojżesz zuch! Nie przyznał nagród za pracę, za którą zastępcy otrzymują niemałe wynagrodzenia. Jakoś przez ostatni rok trudno byłoby znaleźć jakieś spektakularne sukcesy któregokolwiek z nich. Liczba skarg składanych przez mieszkańców powinna bardziej słaniać Mojżesza do obcięcia pensji za niewłaściwe wykonywanie pracy. Ale możliwe, że ta praca jest mierzona tą samą miarą, co i Mojżesz, więc znów sukces jest.
Zmniejszyły się rady nadzorcze miejskich spółek
Brawo! Mojżesz pozbył się niepotrzebnych ludzi, a ci którzy jeszcze się do czegoś przydawali, znaleźli zatrudnienie w innych miejscach i też za publiczne pieniądze. Fakt! Miejskie spółki są tak świetne i rady nadzorcze tak elegancko wywiązywały się z kontroli zarządów tych spółek, że nic, tylko ordery poprzyznawać. Najlepsze spółki to Stadion Miejski, z którego odeszło już wielu pracowników z powodu złego zarządzania oraz spółka Lech, która święci kolejne triumfy w gospodarce śmieciowej. Po trzech latach się ogarnęła, że coś w opłatach za odbiór się nie zgadza. Rady Nadzorcze czy to w większej czy mniejszej liczbie, co prawda tego nie widzą, ale sukces jest.
Zmniejszyły się wynagrodzenia członków rad nadzorczych spółek komunalnych, a więc firm, których właścicielem jest Białystok
Za taki nadzór, jaki ma miejsce w przypadku dwóch wyżej wymienionych spółek, Mojżesz powinien całkowicie wymienić członków. No, ale… wiadomo, kolejny sukces.
Wszystkie spółki ograniczyły i ograniczają swoje wydatki reprezentacyjne
Sukces goni sukces. Wszystkie spółki miejskie, co do jednej, świadczą usługi mieszkańcom Białegostoku. To jest ich podstawowe zadanie. Nie wiem skąd pomysł, żeby wydawać jakiekolwiek pieniądze na cele reprezentacyjne. Zrozumiałabym, gdyby chodziło o przypodobanie się kontrahentom zagranicznym. Ale w przypadku istnienia spółki, która świadczyć ma usługi mieszkańcom grodu nad Białką, tudzież grodom w bezpośrednim sąsiedztwie, to może faktycznie jest to sukces. Jest on głównie rozumiany przez Mojżesza, bo ja za żaden skarb świata nie ogarniam po co mój pracownik ma się przede mną popisywać czymkolwiek. Przecież taka spółka miejska jest moim pracownikiem, któremu płacę za to, żeby wykonywała, co do niej należy. Ale niech tam… sukces został ogłoszony.
W 2015 r. zamrożone zostało zatrudnienie w Urzędzie Miejskim
Ja bym rzekła, że nawet się zmniejszyło. Skoro poleciała ze stanowiska zastępca Mojżesza, która i tak sama chciała odejść, to już jest jednego urzędnika mniej. Drugie zwolnienie było mniej udane. Sebastian Wicher wziął i wgrał dwukrotnie w sądzie pracy i musi zostać przyjęty z powrotem. Niemniej jednak jakiś progres jest. Ile w tym czasie osób trafiło do urzędu i spółek bocznymi drzwiami, kiedyś pewnie opiszę to szerzej.
Mieszkańcy oceniają pracowników Urzędu dzięki wprowadzonym ankietom
O Panie! Cóż za sukces! Pracę mogą oceniać zwykli ludzie. Niesamowite! Problem polega jednak na tym, że z tych ocen nic nie wynika. Nikt nie wyciągnął jak dotąd żadnych konsekwencji wobec osób, które jawnie przyczyniły się do szkód mieszkańców grody nad Białką. Gdyby oceny urzędników miały jakiekolwiek znacznie dziś byłoby co najmniej o dwóch zastępców Mojżesza mniej i między innymi szefowej Płatnej Strefy Parkowania. Plus do tego wielu innych, na których skargi wpływały i wpływają, choć nikt z tym nic nie robi. Ale w razie czego, oceniać można. Sukces!
Parkingi przy siedzibach Urzędu przy ul. Słonimskiej, J. K. Branickiego 3/5 oraz Składowej zostały uwolnione od samochodów urzędników, dzięki czemu zostało tam stworzonych ok. 70 miejsc parkingowych tylko dla interesantów
Chylę czoła przed kolejnym sukcesem, który tak bardzo przyczynił się do sprawnego zarządzania grodem nad Białką. Wydawało mi się, że każdy urząd jest przede wszystkim dla mieszkańca, który płaci na jego utrzymanie, a nie odwrotnie. Tu się okazało, że dopiero po tylu latach Mojżesz się zorientował, że tak powinno być. Także szacun! Lepiej późno niż wcale. Sukces, bo mógł dalej żyć w tej nieświadomości. O tym, jak uwolnienie parkingów od samochodów urzędników przyczyniło się do sprawnego zarządzania miastem, w każdym razie wiadomo niewiele. Ale skoro na kartce napisano, znaczy tak jest i nie ma sensu dalsza dyskusja, więc zaliczam po prostu kolejny sukces, skoro już napisany.
Moi doradcy odeszli z pracy w Urzędzie Miejskim
To jest naprawdę coś. Od początku powołania tychże doradców czekam do dnia dzisiejszego na jakąkolwiek informację o tym w czym doradzali Mojżeszowi ów doradcy, ale nie doczekałam się, mimo kierowanych pytań. Myślę, że dzięki tym doradcom mamy jednak i lotnisko, i halę widowiskowo-sportową, i nawet wielu inwestorów, których rzesze udało się tu ściągnąć. Wiadomo jeszcze, że ci doradcy, to wybitne jednostki do tego stopnia, że ich licznych sukcesów doradczych aż nie da się wymienić.
Zmniejszyły się zarządy spółek
Ten punkt z dekalogu można wręcz uznać za cud, gdyby nie fakt, że niezależnie od tego czy spółkami miejskimi kierowało 3, 5, 10 czy 100 osób, efekt jest taki sam – nic z tego nie wynika. Błędy jak były, tak są. Jedyny plus jest taki, że mieszkańcy grodu nad Białką muszą wykładać mniej z własnego portfela na ich utrzymanie. Więc sukces jak najbardziej zaliczam.
O tak zwanych twardych faktach świadczących o rozwoju miasta, powiem niebawem. Tam to dopiero widać liczne sukcesy, że mucha nie siada. W każdym razie dekalog Mojżesza po roku od jego ogłoszenia, w rzeczywistości wygląda właśnie tak jak opisałam. Ja rozumiem, że Mojżesz się starał, ale dla mieszkańców grodu nad Białką z tego powodu Morze Czerwone się nie rozstąpiło, by mogli przejść suchą stopą do jakiegoś dobrobytu. I może właśnie dlatego wkrótce będzie musiał udowodnić, że odwoływanie go ze stanowiska, to nie jest dobry pomysł. Tylko, żeby mieszkańcy grodu nad Białką nie pomyśleli, że wypełnienie dekalogu, to akurat doskonały pomysł do jego odwołania.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Komentarze opinie