
Całkiem niedawno, kiedy wybuchła afera związana z youtuberami dopuszczającymi się czynów zabronionych wobec osób nieletnich słyszeliśmy, że ten i tamten jest na terapii. I to miało usprawiedliwić wcześniejsze zachowania, bo ktoś nagle teraz pokajał się przed opinią publiczną. Czyżby?
Otóż nie. Ja nie zgadzam się takie zachowanie i podpieranie się terapią i osobistymi problemami czy traumami dla usprawiedliwiania własnego postępowania. O tym, czy stan psychiczny pozwalał na brak możliwości rozpoznawania swoich czynów jest biegły sądowy, który stwierdza, czy dana osoba była poczytalna, czy nie, w trakcie popełniania czynu zabronionego.
Mamy oto bowiem kolejnego człowieka, który skrzywdził inne osoby, ale teraz jest w terapii, więc przeprosił i wyspowiadał się publicznie, zatem wszystko powinno być mu darowane. Na to przynajmniej liczył. Tak się jednak nie stało. A przynajmniej nie do końca. Zbyt wiele osób oburzyło się na to, czego się dowiedziało.
Chodzi o Marcina Kąckiego, który zapoczątkował szkalowanie wizerunku Białegostoku i jego mieszkańców, kiedy sam ma sporo na sumieniu. Onanizowanie się przed koleżankami z pracy, molestowanie seksualne czy zmuszanie ich do innych czynności powinno być osądzone przez niezawisły sąd.
Choć sama Gazeta Wyborcza, która opublikowała jego tekst, w którym się przyznaje do tego co robił, zawiesiła go w redakcji, to jednak nie słychać, aby ktoś z szefostwa szczególnie szanował prawo. A przecież tyle się nagardłowałą Wyborcza ina temat prawa i praworządności, pouczała wszystkich i moralizowała odnośnie tego, co jest dobre, a co złe.
Słowo przepraszam nie wystarczy. Ktoś cierpiał, ktoś musiał wydawać środki na terapie, ktoś w końcu musiał latami znosić zachowanie Kąckiego i nie wiadomo czy to się znów nie powtórzy. O ilu rzeczach jeszcze nie wiemy? O ilu ofiarach Marcina Kąckiego jeszcze nie wiemy? To powinna wyjaśnić prokuratura i sąd, ale na pewno nie żadne słowa takiego czy innego redaktora Wyborczej, którzy latami przyzwalali na takie zachowanie Kąckiego.
W swoim najnowszym felietonie z cyklu „Słowo po niedzieli” rozwijam nieco wątek i zachęcam do jego wysłuchania tudzież obejrzenia. Zachęcam również do podzielenia się własną opinią w tej sprawie. Ja osobiście nie zgadzam się, aby ludzie, którzy nagle zauważyli, że robili rzeczy złe innym ludziom, wiedząc o tym przecież, że je robili, zasłaniali się teraz stwierdzeniem „bo jestem na terapii”.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: sxc.hu)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie